Dziś mam dla Was przepis na coś ekstra! Jakiś czas temu pisałam o cudnym malinowym musie do ciała z firmy Nacomi >>KLIK<<. Produkt tak bardzo mi się spodobał, że po przeanalizowaniu jego składu postanowiłam pokombinować z tym co mam w domu i stworzyć swoją własną wersję. Jestem bardzo zadowolona z tego co mi powstało, bo mus wyszedł prawie identyczny, więc zapraszam Was na mój przepis!
SKŁAD MUSU Z NACOMI
INCI:
BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, PERSEA GRATISSIMA OIL, CAPRIC TRYIGLYCERIDE, CERA ALBA, HELANTHUS ANNUS (SUNFLOWER) SEED OIL, GLYCERIN, PLUKENETIA VOLUBILIS SEED OIL, ALCOHOL CETYL, PYRUS MALLUS EXTRACT, TOCOPHERYL ACETATE, PARFUM, BENZYL SALICYLATE, LIMONENE, LINANOOL.
Pracę z przepisem zaczęłam od porządnego przeanalizowania gotowego produktu.
"Rozszyfrowane" INCI :
BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, PERSEA GRATISSIMA OIL, CAPRIC TRYIGLYCERIDE, CERA ALBA, HELANTHUS ANNUS (SUNFLOWER) SEED OIL, GLYCERIN, PLUKENETIA VOLUBILIS SEED OIL, ALCOHOL CETYL, PYRUS MALLUS EXTRACT, TOCOPHERYL ACETATE, PARFUM, BENZYL SALICYLATE, LIMONENE, LINANOOL.
Pracę z przepisem zaczęłam od porządnego przeanalizowania gotowego produktu.
"Rozszyfrowane" INCI :
- Masło shea - wygładza i nawilża, nadaje skórze miękkości
- Olej avocado- zwany olejem 7 witamin (A-B-D-E-H-K-PP), silnie nawilża, ożywia naskórek
- Capric tryiglyceride - emolient poprawiający konsystencję
- Wosk pszczeli - emulgator
- Olej słonecznikowy- wzmacnia barierę skórną, zmiękcza i nawilża
- Gliceryna - humektant, nawilża skórę
- Olej inca inchi- odbudowuje uszkodzone tkanki, zwiększa ich elastyczność i pobudza odbudowę kolagenu
- Alkohol cetylowy - emulgator, zwiększa lepkość kosmetyku, pomaga dostać się składnikom w głąb skóry
- Ekstrakt z jabłka- działa ochronnie na komórki skóry, przeciwutleniająco, pobudza odnowę naskórka
- Witamina E- chroni przed wysuszeniem oraz osłabieniem elastyczności naskórka, zapobiega jełczeniu olei
- Substancje zapachowe
- Salicylan benzylu - ester, składnik kompozycji zapachowych, potencjalny alergen
- Limonen - składnik kompozycji zapachowych, potencjalny alergen
- Linalol - składnik kompozycji zapachowych, potencjalny alergen
SKŁAD MOJEGO MUSU MALINOWEGO:
- 75% masło shea
- 10% olej migdałowy
- 5% olej słonecznikowy
- 5% olej jojoba
- 2% gliceryna
- 3% alkohol cetylowy
- 1% witamina E
- kilka kropli olejku o zapachu malinowym
Odmierzamy odpowiednią ilość masła shea i alkoholu cetylowego i razem rozpuszczamy w kąpieli wodnej. W między czasie odmierzamy i mieszamy razem wszystko oprócz gliceryny i olejku eterycznego. Kiedy shea się rozpuści zaczynamy mieszać spieniaczem do mleka dodając przygotowane oleje. Teraz zaczyna się kombinacja, aby otrzymać konsystencję musu - intensywnie miksujemy oleje przez jakiś czas po czym wkładamy do zamrażarki na dwie minutki, wyciągamy i znowu miksujemy i tak powtarzamy kilka razy aż zrobi nam się masełko, które ciężko będzie już miksować. Kiedy oleje będą już przestudzone, ale jeszcze wciąż płynne dodajemy odmierzoną glicerynę i kilka kropli olejku malinowego.
Podczas ubijania masy chodzi o to, żeby ją jak najbardziej napowietrzyć, aby uzyskać leciutki mus. Ja z mojego spieniacza zdjęłam sprężynkę, więc masełko nie ubiło mi się aż tak bardzo jakbym chciała, ale i tak jest puszyste - muszę kupić kolejny spieniacz do kawy i zostawić go ze sprężynka to wtedy na pewno bardziej by mi się to napowietrzyło. Ja zrobiłam około 50g produktu, ale jeśli zdecydowalibyśmy się na zrobienie trochę większej ilości to do ubijania można użyć zwykłego miksera i wówczas mus na pewno wyszedłby idealny!
Jeśli nie macie czasu ani ochoty na zabawy z ubijaniem, a macie potrzebne składniki (albo chociażby samo masło shea i jakikolwiek płynny olej) to możecie je najzwyczajniej w świecie połączyć w proporcji 75% masło shea i 25% oleju płynnego i uzyskacie miękkie masełko shea łatwe do nakładania na skórę.
Konsystencją mojego musu wyszła bardzo podobna do oryginału. Moje masełko pięknie się rozpuszcza po nałożeniu na skórę, pachnie malinkami, a zapach utrzymuję się jeszcze jakiś czas po nałożeniu. Jedyna znacząca różnica jaką dostrzegam między gotowcem, a moją wersją to kolor, bo nie mam barwników rozpuszczalnych w tłuszczach, więc mój mus nie jest różowiutki jak ten z Nacomi.
Co sądzicie o takim własnoręcznie zrobionym musie? Może macie ochotę zrobić coś podobnego, albo chcecie kupić oryginał z Nacomi?
Pozdrawiam Was serdecznie
Podczas ubijania masy chodzi o to, żeby ją jak najbardziej napowietrzyć, aby uzyskać leciutki mus. Ja z mojego spieniacza zdjęłam sprężynkę, więc masełko nie ubiło mi się aż tak bardzo jakbym chciała, ale i tak jest puszyste - muszę kupić kolejny spieniacz do kawy i zostawić go ze sprężynka to wtedy na pewno bardziej by mi się to napowietrzyło. Ja zrobiłam około 50g produktu, ale jeśli zdecydowalibyśmy się na zrobienie trochę większej ilości to do ubijania można użyć zwykłego miksera i wówczas mus na pewno wyszedłby idealny!
Jeśli nie macie czasu ani ochoty na zabawy z ubijaniem, a macie potrzebne składniki (albo chociażby samo masło shea i jakikolwiek płynny olej) to możecie je najzwyczajniej w świecie połączyć w proporcji 75% masło shea i 25% oleju płynnego i uzyskacie miękkie masełko shea łatwe do nakładania na skórę.
Konsystencją mojego musu wyszła bardzo podobna do oryginału. Moje masełko pięknie się rozpuszcza po nałożeniu na skórę, pachnie malinkami, a zapach utrzymuję się jeszcze jakiś czas po nałożeniu. Jedyna znacząca różnica jaką dostrzegam między gotowcem, a moją wersją to kolor, bo nie mam barwników rozpuszczalnych w tłuszczach, więc mój mus nie jest różowiutki jak ten z Nacomi.
Co sądzicie o takim własnoręcznie zrobionym musie? Może macie ochotę zrobić coś podobnego, albo chcecie kupić oryginał z Nacomi?
Pozdrawiam Was serdecznie
maliny jak ja kocham maliny ^^
OdpowiedzUsuńa jak ja kocham maliny :D
UsuńTy jesteś niesamowita:) Podziwiam Cię:)
OdpowiedzUsuńSama chciałabym zrobić kiedyś jakiś krem:)
dzięki! :) ja jeszcze parę miesięcy temu nie myślałam, że kiedyś jakiś własny krem mi się uda, a teraz już robię swoje i jestem z nich zadowolona - najciężej jest zacząć :)
UsuńZapach musi być nieziemski. Fajnie, że jesteś taka kreatywna i praktycznie sama wymyślasz krem i robisz go :) Przy najbliższej okazji wypróbuję
OdpowiedzUsuńMi by pewnie nie wyszło :P
OdpowiedzUsuńale super wyszedł:) a jakie masz extra pazurki!!! no mega
OdpowiedzUsuńdzięki! :)
UsuńO ja! Genialny pomysł :) wygląda świetnie, w ogóle już sama nazwa mnie urzeka "malinowy mus do ciała"...mmm :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny pomysł :) Podziwiam za kreatywność, ja raczej jestem zbyt leniwa:P
OdpowiedzUsuńNie mam zapału do kosmetyków DIY :) ale Wasze dzieła zawsze podziwiam :)
OdpowiedzUsuńPomysł super ale ja jestem leniwa na takie rzeczy.:)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, podoba mi się konsystencja :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł :) Ja niestety nie mam ręki do takich rzeczy
OdpowiedzUsuńświetny pomysł:)
OdpowiedzUsuńŚwietny ten mus! Szkoda, że brak mi czasu na takie domowe kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńWygląda obłędnie. :D
OdpowiedzUsuńWow wielki szacun za kosmetyk DIY. Wygląda super. Jak do tej pory moim jedynym powiedzmy "kosmetykiem" DIY był skrystalizowany miód, który użyłam jako piling do ust :)
OdpowiedzUsuńno to już pierwsze koty za płoty z domowymi kosmetykami! :) teraz tylko dodaj do miodu masełko i wosk i będziesz miała balsamik peelingujący :)
UsuńPięknie to odtworzyłaś! Gratulacje! :)
OdpowiedzUsuńdzięki! :)
UsuńOj musi świetnie działać :) Przekonałam się że masło Shea działa na skórę super, słonecznikowy jest jeszcze na mojej liście :D
OdpowiedzUsuńfajny mus :)
OdpowiedzUsuńFajny przepis, konsystencja wyszła wspaniała :)
OdpowiedzUsuńłał ale super pomysł : o
OdpowiedzUsuńMuszę sobie zapisać ten przepis koniecznie! :)
OdpowiedzUsuńPięknie, taki diy lepszy :D I pazurek z kokardką <3
OdpowiedzUsuńChcę oba! :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że jak dla mnie to czarna magia a Ty to czarodziejka. Nie dość, że ładnie wygląda to ten zapach. :)
OdpowiedzUsuńO kurcze, ale sprytne!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł ;)
OdpowiedzUsuńFantastyczna sprawa i jaka satysfakcja. Nie wiem czy sama odważyłabym się na takie mikstury :)
OdpowiedzUsuńKurczę świetnie Ci to wyszło, bajka :D Co tam kolor, ważne, że stworzyłaś go sama i dobrze się sprawuje :]
OdpowiedzUsuńMoże nie jest tak różowiutki, ale wygląda jak bita śmietana, jeżeli do tego pachnie malinami to miałabym problem, żeby powstrzymać się przed spróbowaniem ;)
OdpowiedzUsuńjak bita smietana:P
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa :D
OdpowiedzUsuńGratuluję produkcji :) ja bym tego nie zrobiła:) ciekawa jestem czy pachnie równie ładnie
OdpowiedzUsuńpachnie bardzo ładnie malinami- udało mi się zrobić bardziej pachnący niż ten z Nacomi :)
UsuńGenialne, robiłam kosmetyki na recepturze kosmetycznej na studiach ale w domu jeszcze się nie bawiłam ;)
OdpowiedzUsuńSuper sprawa! Muszę kiedyś zabrać się za robienie własnych kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam takie umiejętności, bo ja niestety jestem w rozszyfrowywaniu składów. Podstawy mam, ale takie bardzo skromne :)
OdpowiedzUsuńWygląda apetycznie :) Świetny pomysł z tym diy, na pewno jest zdecydowanie bardziej wartościowy, u mnie problemem mogłoby się okazać zużycie go przed zepsuciem ;)
OdpowiedzUsuń