Cześć!
Ostatnio zamówiłam sobie parę półproduktów, a w śród nich znalazł się ekstrakt z owocu granatu, któremu nie mogłam się oprzeć! To pewnie wina serii kosmetyków Alterra z tym właśnie owockiem, która w ostatnim czasie podbiła moje serce. Nie wiedziałam za bardzo co mogłabym zrobić sobie z tym ekstraktem. Jako że pomysłów na peelingi mam mnóstwo, a własnych kremów jeszcze (!) nie produkuję, padło na żel, ponieważ kupiłam sobie też gumę ksantanową.
Ekstrakt z owocu granatu zawiera: kwasy elganowy i ursolowy, polifenole, antocyjany, witaminy - w tym witaminę C, składniki mineralne i taniny.
Właściwości:
- działanie antyoksydacyjne
- walczy ze zmarszczkami
- regeneruje skórę, łagodzi podrażnienia
- przyczynia się do wzrostu elastyczności skóry, poprzez pobudzanie fibroblastów
- działa nawilżająco i regenerująco
- działa antybakteryjnie, odkażająco
- walczy z zaskórnikami i trądzikiem
Do mojego żelu dodałam urea, czyli mocznik, który działa nawilżająco, zmiękcza naskórek i łagodzi podrażnienia. Co więcej urea w kosmetykach ułatwia substancjom czynnym przedostanie się przez warstwę naskórka. Gliceryna również ma za zadanie nawilżać skórę. Dodałam jeszcze olej z krokosza barwierskiego, który bardzo lubię za swoje działanie i mam do niego sentyment, gdyż był to pierwszy olej, który w pełni świadomości po raz pierwszy użyłam do naturalnej pielęgnacji twarzy. Olej ten jest bogaty w witaminę E, która działa antyoksydacyjnie. Nawilża i pielęgnuje skórę, a co najważniejsze nie zapycha porów.
Moja receptura jest na tzw. 'oko'. Chciałam wszystko ładnie sobie wyliczyć, tak żeby było po 5% ekstraktu z granatu, urea i oleju, ale w kalkulatorze nie znalazłam składników, a nie miałam siły i nerwów do ręcznego przeliczania. Doszłam do wniosku, że to nie kwasy, więc pół grama więcej czy mniej krzywdy mi nie powinno zrobić.
Mój skład "na oko":
Mój skład "na oko":
- woda destylowana około 18 ml
- gliceryna około 0,6 ml
- olej z krokosza barwierskiego około 1 ml
- urea około 1 ml
- ekstrakt z owocu granatu - pół malutkiej łyżeczki
- guma ksantanowa - troszeczkę :) na czubku łyżeczki
- optiphen plus (konserwant - opcjonalnie)- 5 kropli
Glicerynę zmieszałam z olejem. Dodałam mocznik, ekstrakt z granatu, optiphen i gumę ksantanową i wymieszałam.Dopełniłam wodą destylowaną (postanowiłam przestać się bawić z wodą do iniekcji z apteki i kupiłam na stacji benzynowej litr wody destylowanej) i porządnie mieszałam, aż zrobiła mi się konsystencja kisielu.
Może popełniłam jakieś karygodne błędy robiąc tę miksturę, ale mi się rezultat mieszania całkiem podoba. Żel ma przyjemną konsystencję i śliczny różowy kolor. Delikatnie pachnie olejem z krokosza, chciałam dodać do niego olejek eteryczny z grejpfrutu, ale nie było go w pobliskiej aptece, więc następnym razem dodam. Dobrze nawilża skórę.
Używałam go już kilka razy na noc zamiast kremu, lub oleju po toniku z kwasem i mi nic się złego nie stało, więc wygląda na to, że receptura jest całkiem dobra :) Żel zostawia lekką powłoczkę na skórze, więc nie próbowałam używać go pod makijaż.
Używałam go już kilka razy na noc zamiast kremu, lub oleju po toniku z kwasem i mi nic się złego nie stało, więc wygląda na to, że receptura jest całkiem dobra :) Żel zostawia lekką powłoczkę na skórze, więc nie próbowałam używać go pod makijaż.
Co sądzicie o takim wynalazku? Macie jakieś doświadczenia z ekstraktem z owocu granatu? Jeśli macie jakieś rady/spostrzeżenia to chętnie poczytam, bo to moja pierwsza mikstura "kremopodobna" :)
Pozdrawiam serdecznie!
Pozdrawiam serdecznie!
nie mam żadnych doświadczeń z tym ekstraktem, ale muszę mu się bliżej przyjrzeć, bo moja skóra lubi wszystko z wit. C
OdpowiedzUsuńbrzmi zachęcająco!
OdpowiedzUsuńuwielbiam maski owocowe <3
musi pachnieć cudownie xd
OdpowiedzUsuńRaczej nie lubię robić sama kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńooo mam granat z mazideł zapisuje :)
OdpowiedzUsuńczekam na Twoją wersję :)
Usuńi ja :D która lepszą maziajkę zrobi :D
UsuńMnie to się by nie chciało :p ale wygląda ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńZainspirowałaś mnie, skorzystam z twojego przepisu i dam znać jak wyszło, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńcieszę się i czekam na Twoją wersję :)
Usuńfajny przepis, żelu do mycia jeszcze nigdy nie robiłam ;)
OdpowiedzUsuńz założenia ma to być żel/krem do twarzy, a nie żel do mycia, choć kto wie może i myje ;)
UsuńJak zwykle świetna inspiracja:)
OdpowiedzUsuńJa myślę, ze to może być coś fajnego :)
OdpowiedzUsuńświetnego masz bloga ! ♥
OdpowiedzUsuńjestem u Ciebie chyba po raz pierwszy prawda?
Ale na pewno nie ostatni ! :*
zapraszam do mnie ;)
Zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńNie mam jeszcze doświadczenia z tym ekstraktem, ale taki żel domowej roboty chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńtakże do tej pory nie miałam do czynienia z ekstraktem
OdpowiedzUsuńfajnie, że tak się bawisz w produkcję kosmetyków ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie diy ! :) Bardzo fajny pomysł! :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam, ani tym bardziej sama nie kręciłam kosmetyku z ekstraktem z owocu granatu
OdpowiedzUsuńCiekawy cudaczek, sama bym się na taki skusiła :) Fajnie jest się bawić w tworzenie takich swoich własnych kosmetyków, mydełek i innych cudeniek, przynajmniej samemu można zadecydować co ma ochotę się dodać :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie domowe eksperymenty i kosmetyki :) Sam ekstrakt z owocu granatu wygląda bardzo przyjemnie :) Muszę o nim coś więcej poczytać :)
OdpowiedzUsuńNigdy się z tym nie spotkałam, ale może gdy będę miała chwilę czasu to coś pokombinuję :)
OdpowiedzUsuńłał wygląda nieźle ;) fajne są nieraz kosmetyki DIY
OdpowiedzUsuń