Witajcie!
Ostatnio przypomniało mi się o tym, że istnieje coś takiego jak peeling kawowy. Słyszałam już o nim dawno temu i Wy pewnie też go znacie, ale ja jakoś zawsze wykombinowałam coś innego i tak czas mijał, a ja nie próbowałam tego cuda. Niedawno zrobiłam sobie go pierwszy raz i żałuję, że nie spróbowałam tego wcześniej! Tak gładziutkiej skóry to ja jeszcze nie miałam chyba po żadnym peelingu! Ja bardzo lubię pić i wąchać kawę, więc dla mnie to dodatkowo świetny sposób na odprężenie się pod prysznicem.
Przygotowanie peelingu jest banalnie proste. Potrzebujemy jedynie kawę mieloną (ja kupiłam najtańszą jaką znalazłam ;) i wodę. Przepis możemy dowolnie modyfikować w zależności od naszych upodobań - możemy dodać do tego cukier/ sól, żeby mieć jeszcze mocniejszego zdzieraka, przyprawy (ja dodałam cynamon, bo go uwielbiam w każdej postaci!), czytałam też, że dziewczyny mieszają to z olejami, lub zwykłym żelem pod prysznic.
W mojej wersji zalałam trzy łyżki kawy wrzątkiem (zalałam mniej więcej centymetr ponad kawę). Niektórzy nie parzą kawy i od razu mieszają ją z zimną wodą i nakładają, ja jednak uważam, że warto kawę wcześniej zaparzyć, żeby uwolnić z niej kofeinę. Jak już fusy mi wystygły dodałam do nich łyżkę cynamonu i dwie łyżki cukru. Otrzymaną papką masowałam całe ciało przez parę minut i efekty są świetne. Peeling jest głównie do ciała, bo mocno zdziera, ale ja dałam go sobie też na twarz masując bardzo delikatnie i w tej roli też sprawdziła się całkiem przyjemnie. Trochę się martwiłam jak doczyszczę po nim łazienkę, ale wszystko elegancko spłukało się samą wodą, więc na szczęście nie napracowałam się jakoś szczególnie.
Peeling kawowy oprócz tego, że świetnie złuszcza martwy naskórek co jest podstawą do piękne wyglądu naszej skóry, to dodatkowo stosowany regularnie, dzięki zawartości kofeiny ma działać antycellulitowo. Taki kosmetyk pobudza krążenie krwi i pomaga ujędrniać skórę, dotlenia komórki skóry, wspomaga rozpad komórek tłuszczowych i wydalanie toksyn z organizmu.
Zrobię sobie teraz przedwakacyjną kurację i postaram się go używać raz w tygodniu i zobaczymy co z tą redukcją cellulitu- choć cudów nie oczekuję, bo jak zapewne większość z Was walczę z pomarańczową skórką odkąd pamiętam i do tej pory nigdy mnie jeszcze nie zostawiła w świętym spokoju. Ćwiczę regularnie, staram się dobrze odżywiać i codziennie smaruje się różnymi mazidłami, a cellulit jak był tak jest, więc chyba się z nim już pogodziłam, choć pocieszam się, że może gdybym nic nie robiła to byłoby jeszcze gorzej! :)
Używacie peelingu kawowego? Może macie jakąś swoją sprawdzoną recepturę, albo cudowny sposób na pozbycie się cellulitu?
Muszę w końcu się skusić na ten peeling :) Może uda się to robić systematycznie. Mam sporo kawy, która już chyba nie nadaje się do picia - mogę ją wykorzystać :) Dołączam do obserwatorów i zapraszam w wolnej chwili do mnie - będzie mi miło :)
OdpowiedzUsuńJa robie peeling kawowy juz od dawna :) Świetnie się sprawdza!
OdpowiedzUsuńJa robie peeling kawowy juz od dawna :) Świetnie się sprawdza!
OdpowiedzUsuńją mam problem z systematycznością ale może od czasu do czasu go zrobię ;)
OdpowiedzUsuńskóra po nim jest boska ale łazienka ..............uhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh dobrze ze mi o nim przypomniałas bo dawno nie robiłam
OdpowiedzUsuńBędę musiała sobie zrobić taki peeling :)
OdpowiedzUsuńIdealny wpis, zwłaszcza, że pomału zbliża się wiosna i trzeba coś ze sobą w końcu zrobić, by zachwycać jędrną skórą:)
OdpowiedzUsuńOj chyba trzeba wypróbować :) Co prawda ja z tej niewielkiej garstki, która nie lubi zapachu kawy ale dla gładkiej skóry... :)
OdpowiedzUsuńMój niezawodny ulubieniec od lat :) Ostatnio często sięgam też po gotowce, ale do kawowego zawsze wracam :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten peeling, tylko to co robi z moją łazienką to inna historia ;p
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, kiedyś juz o nim słyszałam ale nigdy nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńwyglada super musze sprobowac jak dziala :)
OdpowiedzUsuńJeszcze go nie używałam bo przeraża mnie trochę mycie łazienki po nim ;/
OdpowiedzUsuńu mnie nie było aż tak strasznie ze sprzątaniem :)
UsuńKilka razy go robiłam, jest naprawdę dobry :)
OdpowiedzUsuńpellingu z dodatkiem cynamonu nie robiłam, ale ogólnie lubię domowy kawowy peeling:)
OdpowiedzUsuńjuż sam zapach musi pobudzać:D
OdpowiedzUsuńja nei mma z tym problemu uff ;p
OdpowiedzUsuńSama kiedyś stosowałam peeling kawowy :) Moja wersja była z kawą i olejkiem pomarańczowym antycellulitowym z Ziaji. Fajny peeling, z olejkiem świetnie nawilżał skórę, ale szybko zaprzestałam jego stosowanie ponieważ dobijało mnie trochę papranie się wszystkiego wokół podczas stosowania tego peelingu, co prawda robiłam go w wannie lub pod prysznicem, ale wszystko potem było z fusów.
OdpowiedzUsuńteż tak robiłam ! Fajny blog, obserwuję! ^^
OdpowiedzUsuńKiedyś był to mój ulubiony peeling, teraz jakoś rozkochałam się w cukrowych oraz miodowych :)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jego działania
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post ♥ Pozdrawiam!
Ja stosuję ten peeling już od dłuższego czasu, ale jedynie z samej kawy
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten peeling! Robiłam go w wersji podstawowej z kawy, cukru i olejku. Nie wpadłam na dodanie cynamonu :) może spóbuję.
OdpowiedzUsuń